Nadmierna kontrola wszystkiego i wszystkich wokół jest podstawowym mechanizmem radzenia sobie osób z historią domu dysfunkcyjnego. Jeśli przemknęło Ci przez myśl pytanie podobne do tego zadanego w tytule — serdecznie sobie za nie podziękuj. Może to być znak, że zaczynasz czuć swoje wewnętrzne granice. Wielu ludzi jest do tego stopnia znieczulonych własną nadkontrolą i nadodpowiedzialnością, że nie czują, że ich granice są notorycznie pogwałcane. Uczucie frustracji czy zmęczenia ciągłym braniem odpowiedzialności za innych jest bardzo informacyjne. Wskazuje, że choć jesteś wytrzymałym człowiekiem, masz swoje granice, które zaczynają być one naruszane.
Droga ku zmianie
Robienie wszystkiego za wszystkich, ciągłe naginanie swoich granic dla innych i towarzyszące temu niekiedy poczucie bycia ofiarą takiej sytuacji to klasyczny opis roli wybawcy z trójkąta dramatycznego (kat, ofiara, wybawca).
Jak wychodzi się z takiej roli? Na początku wybawca powinien spojrzeć na siebie jak na kruchą, pokaleczoną, chorą osobę — kogoś, kogo psychika jest bardzo rozregulowana, rozchwiana, kogoś, kogo emocje robią, co chcą. Nadodpowiedzialna część stoi na straży równowagi psychiki, ale i całego systemu, w który jest zanurzona. Dlatego wycięcie tej części nie jest łatwym procesem.
Zastanów się przez chwilę — Gdyby pozbawiono Cię tej kontroli, z czym byś się w sobie wtedy spotkał/-a? Co ta kontrola chroni, opatula? Jakie uczucia? Lęk, wstyd, poczucie winy?
Zrozumienie kontroli
Aby móc rozpocząć pracę nad swoją kontrolą, należy ją najpierw przede wszystkim zrozumieć, a więc poznać funkcje, jakie pełni w Twoim psychicznym świecie. Możesz zwrócić się do swojej kontroli bezpośrednio i zapytać ją — Co mi dajesz? Czemu każesz mi być tak nadodpowiedzialnym człowiekiem?
Często kontrola jest jedynym mechanizmem, który potrafi niejako utrzymać w ryzach stan psychiczny tak trudny, że mamy wrażenie, że stoimy nad przepaścią emocjonalnego rozpadu.
Co znajduje się pod spodem kontroli?
Ten emocjonalny rozpad może wiązać się z bardzo różnymi emocjami, jednak prym wśród nich wiodą trzy — lęk, poczucie winy i wstyd. Przyjrzymy się po kolei tym emocjom.
🔴 Lęk
Jego cechą charakterystyczną jest podsuwanie przejmujących wizji przyszłości, nieraz katastroficznych.
Jakie wizje podsuwa Ci Twój lęk? Czego się boisz?
🔴 Poczucie winy
Pojawia się, gdy dochodzimy do wniosku, że popełniliśmy w życiu wiele błędów, nie poradziliśmy sobie z czymś wystarczająco. Ktoś może się obwiniać o zafundowanie dzieciom takiego dzieciństwa, takiego ojca, ktoś inny o niebycie dobrą żoną, więc dlatego mnie zdradził. Poczuciu winy towarzyszy przymus ciągłego rekompensowania komuś czegoś, ciągłego naprawiania konsekwencji swoich ,,błędów” poprzez dawanie z siebie coraz więcej i więcej.
Poczucie winy może mieć charakter transgeneracyjny, a więc przekazywany z pokolenia na pokolenie. Możemy czuć się winni za życie wstecz — bo na przykład jeden rodzic postawił nas ponad drugim (bycie tzw. córeczką tatusia), co skutkuje poczuciem niesprawiedliwej „wygranej” z tym rodzicem. Wtedy nałożenie na siebie nadmiernej odpowiedzialności i kontroli pozwala zagłuszyć uporczywe poczucie winy.
Zapytaj siebie — Jakich standardów czujesz, że nie spełniłeś/-aś?
🔴 Wstyd
Uczucie wstydu zalewa człowieka w całości. Czujemy się wtedy złymi, niewłaściwymi i niegodnymi ludźmi. Żeby się z nim uporać i nie dopuścić do wyjścia własnej spostrzeganej wadliwości na jaw, musimy ciągle dawać coś z siebie, służyć innym tak, by zachowali względem nas akceptację.
Wstyd jest uczuciem, na bazie którego wiele osób wybiera sobie partnera. Często okazuje się nim ktoś, kto potwierdza zalany wstydem obraz siebie poprzez kolejne zawstydzanie. Człowiek spowity we wstyd nie jest jednak w stanie zauważyć, że zasługuje na coś więcej drwinę i szyderstwo.
Funkcje kontroli
Choć nadodpowiedzialność i nadkontrola w obecnym momencie Twojego życia mogą być problemem samym w sobie, pamiętaj, że kiedyś prawdopodobnie okazały się jedynym skutecznym sposobem radzenia sobie z jakimś innym problemem. W tamtym czasie mogłeś/-aś dzięki nim przetrwać trudne życiowe okoliczności. Zatem postaraj się podziękować Twojemu nadodpowiedzialnemu kawałkowi za to, że kiedyś okazał się pomocą. Taka postawa ułatwia puszczenie tego mechanizmu — łatwiej wtedy zdystansować się od niego i zrobić przestrzeń na inne doświadczenia.
Kontrola jako postać
Aby ułatwić rozpoznawanie swojej nadmiernie kontrolującej części, możemy wyobrażać ją sobie jako postać.
Pomyśl — Gdyby Twoja kontrola była człowiekiem, to kim by była? Może chirurgiem odpowiedzialnym za czyjeś życie? Nauczycielem, który przypisuje sobie odpowiedzialność za wyniki swoich uczniów na maturze?
Zastanów się również nad procesem rozwijania się w Tobie tak silnej potrzeby kontroli. Zapytaj się jej wprost — Ile masz lat? Z jakiego okresu mojego życia pochodzisz? Kiedy nauczyłem/-am się tak sobie radzić?
Geneza
Możemy podejrzewać, że te mechanizmy są pokłosiem obsadzenia Cię w jakimś momencie Twojego życia w roli wybawcy w trójkącie dramatycznym. Ma on jakąś wizję siebie, swoim zachowaniem próbuje realizować jakiś standard, ideał czy oczekiwanie.
Jak to jest u Ciebie — Jaka wizja Tobą rządzi, gdy bierzesz nadmierną odpowiedzialność?
Szczególnie uciążliwa może być wizja samego siebie zawierająca element omnipotencji, a więc przekonania, że tylko ja jestem w stanie zapanować nad sytuacją, tylko ja mam zasoby, żeby z nią sobie poradzić. Choć intencją wybawcy jest przede wszystkim chęć pomocy, warto zwrócić uwagę również na ciemną jej stronę. Może się w niej kryć obronne, wyższościowe przekonanie na swój temat. Wybawca zatem ma w sobie rys ofiary, ale i kata. Jego ciągle próby ratowania sytuacji, kontrolowania jej mogą być odbierane jako nieznośne.
Odchodzenie od nadmiernej kontroli
Jak już zostało wcześniej wspomniane, odcięcie nadodpowiedzialnej części nas jest zadaniem niemal niewykonalnym. Nie oznacza to jednak, że nie możemy stopniowo dystansować się od tego kawałka siebie. Jak się w tym ćwiczyć? Poniżej przedstawiam kilka wskazówek.
🟢 Intelektualne przekonanie się, że chcesz zmiany tego stanu
Nabywanie nowych przekonań zaczyna się od sfery poznawczej. Choć na poziomie emocjonalnym można nie odczuwać potrzeby zmiany, przekonanie do niej najpierw swojej głowy sprawi, że w którymś momencie dołączą do niej również emocje. W tym przypadku mogą one pojawić się z pewnym opóźnieniem, bowiem najdłuższa droga jest między sercem a rozumem.
Przyjrzyj się dalekim konsekwencjom swojego zachowania. Czy komukolwiek tak naprawdę ono pomoże? Nadodpowiedzialność na dłuższą metę okazuje się przeciwskutecznym, samoniszczącym mechanizmem. Otoczenie wybawcy szybko uczy się przy nim nieodpowiedzialności, wchodzi w rolę ofiary, nadużywa jego dobroci i ostatecznie nie staje na własnych nogach. Okazuje się, że wybawianie innych tak naprawdę wcale im nie pomaga, a jedynie odbiera przestrzeń do samodzielnego rozwoju.
🟢 Inny sposób opieki nad swoimi emocjami
Jak zostało wcześniej wspomniane, funkcją kontroli jest opieka nad Twoimi trudnymi stanami psychicznymi — trzymanie ich w ryzach, by nie zachwiały wrażliwą homeostazą Twojego świata.
Funkcje kontroli możemy rozpatrywać również przez pryzmat teorii stref regulacji. Wskazuje ona na cztery podstawowe strefy, w których może znajdować się człowiek. Są to kolejno — strefa żółta (komfortu), strefa zielona (rozwoju), strefa czerwona (walki i ucieczki) oraz strefa niebieska (zamrożenia). Nadmierna kontrola i nadodpowiedzialność wywodzą się ze strefy czerwonej. Są to bowiem stany o walecznym charakterze. Próbują opanowywać to, co spoczywa pod nimi, a więc to, co niespokojne.
Zmiana sposobu opieki nad emocjami będzie zatem próbą przejścia od walki z nimi do przyjmowania ich w całości i kojenia.
🟢 Zgoda na konsekwencje tego, że coś się rozsypie
Istotą kontroli jest trzymanie wszystkiego w ryzach. Jeśli zatem puścimy ją, musimy liczyć się z tym, że coś się może rozsypać. Choć doświadczenie rozpadu potrafi być na wskroś bolesne, jest jednocześnie wartościowe. Człowiek staje wtedy w prawdzie z samym sobą, widzi swoje życie niespięte nadmierną kontrolą, konfrontuje się z tym, na czym tak naprawdę stoi. Dopiero widząc to, ma możliwość poznania siebie i poszukania dla siebie pomocy.
🟢 Hierarchia czynności, które są przejawem Twojej nadkontroli
Pomyśl o sytuacjach czy osobach, przy których uruchamia się u Ciebie silna potrzeba kontroli. Spróbuj ułożyć je od najłatwiejszej do najtrudniejszej do zrezygnowania (na przykład — od kontrolowania telefonu uzależnionego męża do kontrolowania jego picia). Postaraj się stopniowo z nich rezygnować, począwszy od czynności znajdującej się na początku listy. Odpuszczanie każdej kolejnej pomoże Ci spotkać się z tym trudnym uczuciem, od którego nadodpowiedzialność jest ucieczką.
🟢 Zobaczenie, że jesteś ofiarą tego mechanizmu
Wybawca nosi w sobie wiele cierpienia. Jest tak naprawdę również ofiarą systemu i swoich mechanizmów obronnych. Zaniedbuje siebie, wyczerpuje swoje możliwości, pozostaje nieskontaktowany ze swoim bólem i swoimi stratami. Zobacz zatem, ile Twojego potencjału może być marnowane na utrzymywanie homeostazy.
🟢 Zobaczenie, że ten mechanizm czyni Cię katem
Nadodpowiedzialność, choć bywa utożsamiana z pomocą czy nawat szlachetnym poświęcaniem siebie, może być przez innych odbierana jako namolność, nieustępliwość czy wyższość. Często naładowana jest złością — zahamowaną, niewyrażoną wprost. Odkrycie tej strony nadodpowiedzialności pozwala lepiej poznać to, co pod sobą ukrywa.
🟢 Nadmierna kontrola jak uzależnienie
W relacji, w której jedna osoba jest od czegoś uzależniona, uzależnienie dotyczy tak naprawdę dwóch osób. Każda jest jednak uzależniona od czegoś innego — jedna przykładowo od alkoholu, druga od… kontroli. On biegnie za butelką, ona biegnie za nim. Być może dla Ciebie kontrola jest jak łyk alkoholu dla alkoholika. W obydwu przypadkach funkcja używki dotyczy tego samego — pozwala poczuć się lepiej. Jednakże w żadnym z nich nie zmienia niczego na lepsze.
Zarówno pozostanie w uzależnieniu, jak i próby wyjścia z niego, są bolesnymi procesami. Zastanów się jednak — Jaki ból wybierasz — ból statusu quo czy ból rozwojowy?
🟢 Obraz siebie, który podtrzymuje kontrola
Wielu ludzi ucieka od bycia… zwykłym człowiekiem. Kimś, kto ma różne ograniczenia, bywa bezsilny, nie jest w stanie brać pełni odpowiedzialności za innych, bo jego człowiecza natura nie potrafi tego osiągnąć. Konia bowiem można zaprowadzić do wodopoju, nie da się jednak napić wody za niego.
A Ty — Kim chciałbyś/-abyś być? Czym jest dla Ciebie zwykłość czy przeciętność? Jak Ci jest z nimi?