Ile razy wybaczać? Siedem, siedemdziesiąt siedem? Kiedy odejść? Gdzie leży granica wybaczania? To pytania, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, po której przewinie nie powinno być już przebaczenia. Ostatecznie granica ta spoczywa w nas. Tym, czym możemy się zająć, jest refleksja — ile razy już przebaczałam/-em? Co to mówi o mnie, partnerze/-ce i naszym związku?

🍂 „Masz to, na co godzisz się”

Kasia Kowalska śpiewała „Masz to, na co godzisz się”. Możemy wybaczać w nieskończoność, jeśli uznamy, że się na to godzimy. Mamy prawo wybrać, że chcemy pozostać w związku bez względu na wszystko. Z drugiej strony, jeśli pojawiają się w nas pytania o granice wybaczania, może to oznaczać, że toczy się w nas konflikt. Część nas chce wybaczyć, część nas ma dosyć wybaczania, czuje, że z każdym kolejnym kompromisem coraz bardziej zdradza samą siebie i rozważa rozstanie. Na co więc chciałbyś/-abyś się zgodzić? Do jakiego scenariusza jest Ci bliżej?

🍂 Rozstanie nie musi być perfekcyjne

Nurtującą kwestią związaną z rozstaniem jest przeświadczenie, że potrzebujemy ku niemu obiektywnych dowodów i potwierdzeń słuszności naszej decyzji. Tymczasem rozstanie może być po prostu subiektywne. Możemy najzwyczajniej w świecie mieć dosyć, nie chcieć pozostać dłużej w konkretnym związku. Rozstanie nie musi być „perfekcyjne”. Granic bowiem nie stawia się dopiero, gdy miarka się przebrała i sytuacja jest na ostrzu noża. Granice można wytyczyć znacznie wcześniej — nie musimy czekać aż zostaną nagięte do granic wytrzymałości. Co więcej, można się rozstać nawet, jeśli różne przewiny w związku nie są jednoznaczne.

🍂 Dobra ucieczka

Wizja rozstania jako ucieczki może w pierwszym odruchu budzić niechęć. Jednak są sytuacje, w których rozstanie wręcz powinno być ucieczką — na przykład, gdy w związku występuje przemoc fizyczna, psychiczna, oszustwa, zdrady. DDA/DDD często biorą odpowiedzialność za te zachowania na siebie, gdy tymczasem wina spoczywa zupełnie poza nimi. Mają bardzo poszerzoną granicę dla frustracji. Często późno orientują się, że jest o X kompromisów za dużo. Warto zatem pamiętać — nie trzeba bać się nazywania rozstania ucieczką. Ucieczka z tak destrukcyjnej konfiguracji jest wyrazem ochrony własnego zdrowia.

🍂 Rozstanie — ucieczkowe czy w służbie własnemu zdrowiu?

Przyjrzyjmy się wariantowi, gdy nie mamy do czynienia z oczywistą krzywdą i winą. Po czym poznamy, że odejście ze związku ma charakter ucieczkowy? Po czym poznamy, że jest wyrazem troski o siebie? W tym celu możemy przeprowadzić w wyobraźni pewien eksperyment. Spróbuj wyobrazić sobie to rozstanie, a więc sytuację, w której związek oficjalnie się zakończył — podjąłeś/-aś tę decyzję, zakomunikowałeś/-aś ją i ostatecznie odszedłeś/-aś. Co czujesz po takim potencjalnym rozstaniu? Poczucie ulgi może informować o podjęciu słusznego kroku. Poczucie niedomknięcia sprawy, niewykorzystania szansy może sugerować potrzebę przepracowania jakiejś kwestii w relacji. Jednocześnie warto pamiętać, że uczucia rzadko bywają wyizolowane. Rozstaniom towarzyszy wiele trudnych odczuć, w tym też branie odpowiedzialności, które może mieć wyraz w poczuciu winy.

Jakie jeszcze kwestie mogą wskazywać na to, że rozstanie będzie adaptacyjną decyzją a nie ucieczką od odpowiedzialności?

  1. Po pierwsze, takie odejście wiąże się z ucięciem licznych, krzywdzących sytuacji. Jest decyzją o niezgodzie na niegodne traktowanie.
  2. Po drugie rozstanie jest jednym z rozwiązań, gdy związek nie rozwija się. Nie opiera się na tendencji — im dalej, tym lepiej, tylko — im dalej, tym gorzej. W takiej relacji partnerzy nie rozwijają swojego potencjału, nie stają się coraz bardziej sobą, tylko coraz mniej, nie odzyskują siebie, lecz zatracają siebie — nie mogą być sobą, duże części własnego Ja muszą ukrywać.
  3. Po trzecie, rozstanie może być wyrazem zdrowia, jeśli związek opiera się o ciągłe wikłanie się w podobne gry — cały czas rozgrywa się w nim ten sam scenariusz, z którego nie można wyjść. Na przykład — ktoś zawsze jest winowajcą, ktoś inny wybawicielem.
  4. Po czwarte, odejście może być adaptacyjne, jeśli dawane szanse nie działają — druga strona nie reaguje na nie pozytywnie, w ostatecznym bilansie nie wnoszą one niczego korzystnego w związek.

Badania dla dociekliwych:

Gottman, J. M. (2008). Gottman method couple therapy. Clinical handbook of couple therapy, 4(8), 138-164.

  • Jakie zachowania mogą przyczyniać się do rozpadu związku?
  • John Gottman dokonał analizy tego, jak osoby pozostające w związku odnoszą się do siebie.
    • Na podstawie uzyskanych wyników wyróżnił tzw. czterech jeźdźców Apokalipsy — strategie komunikacji stosowane podczas kłótni, które niszczą związek.
  • Co to za strategie?
    • Krytyka — atakowanie osobowości drugiego człowieka.
    • Pogarda — drwiny, szyderstwa, cynizm.
    • Nastawienie obronne — obwinianie drugiej osoby, przyjmowanie pozycji ofiary.
    • Obojętność — wycofywanie się, niereagowanie, chłód, by pokazać swoją dezaprobatę i niechęć.
  • Jakie zachowania mogą być dla nich kontrą?
    • Zmiękczenie komunikatów — zamiast obrażania, wyrażanie swoich emocji i potrzeb za pomocą komunikatu typu „Ja”:
      • Czuję … (wyrażenie swoich emocji)
      • Kiedy Ty …. (opis sytuacji oparty na faktach)
      • Ponieważ … (wyrażenie swojej potrzeby, wyjaśnienie)
      • Chcę … (oczekiwania na przyszłość)
    • Docenianie — trzymanie w pamięci dobrych cech partnera/-ki, wyrażanie wdzięczności za jego dobre zachowania.
    • Odpowiedzialność — poznawanie perspektywy partnera/-ki, umiejętność realistycznej oceny swojego wpływu na sytuację.
    • Samoukojenie — przerwa na uspokajającą, odciągającą uwagę aktywność, potem powrót do rozmowy (w wyregulowanym stanie psychicznym).