Witaj, z tej strony Julia Kawalec, psycholog, psychoterapeutka integracyjna. To ostatni odcinek z mini-serii Wokół Psychoterapii, w którym opowiem Ci na czym koncentruje się uwaga terapeuty w pracy z Tobą, co robi, o czym myśli, jaka jest jego rola.

Wyobraź  sobie, że na jakimś etapie swojego życia spotykasz człowieka, który zna i rozumie cię bardzo głęboko, nie ocenia, koncentruje się na szczegółach twojego życia sam pozostając w cieniu. Ufasz mu, że chociaż wie o tobie wiele albo wszystko nie wykorzysta przeciwko tobie żadnej informacji, że będzie myślał i działał w służbie twojego dobra. Będzie cię rozumiał, ale też mówił ci prawdę, której czasem nie chcesz zobaczyć.

Brzmi nierealistycznie? Jak idealna nieziemska relacja? Taka jest częściowo relacja z terapeutą. Przez 50min sesji jesteś dla niego najważniejszy i całkowicie interesuje się twoim światem, swój odkładając na bok. Bada Twój świat, stara się go rozumieć, pokazywać i uprawomocniać to, co czujesz. W żadnej innej relacji nie znajdziesz czegoś podobnego. Należy jednak urealnić tę idyllę – to relacja w pewien sposób nierzeczywista, nie pochodząca z życia lecz wynikająca z umowy, sojuszu który podejmujemy aby zrealizować twoje cele, aby uwolnić cię z pułapek schematów i udrożnić potencjał, strumień twojego życia. Taka relacja jest tymczasowa, najczęściej płatna, obwarowana wieloma warunkami, którym musisz sprostać aby ją utrzymać – a zatem nie bezwarunkowa. Niemniej jest wyjątkowa, jest nietypowym spotkaniem i bardzo Cię zachęcam abyś pozwolił sobie na doświadczenie jej na jakimś etapie Twojego życia. W pierwszym odcinku serii dałam kilka wskazówek jak dobrze wybrać terapeutę – tam cię odsyłam.

Zatem to, co terapeuta przede wszystkim będzie gotowy z tobą zrobić to budować wspólnie dobrą bezpieczną relację – polegającą na tym, że będziesz przyjęty dokładnie w tym miejscu w jakim jesteś, z całą swoją historią, ze wszystkim co ci się przydarzyło, a także ze wszystkim co sam zrobiłeś, a z czego nie jesteś zadowolony, wręcz zawstydzony. Oczywiście terapeuta nie ma mocy by zrobić to w pojedynkę. Jeśli nie dopuścisz go do swojego świata i pozostaniesz w zamknięciu – nie będzie szansy na bliską relację. Nic nie wydarzy się bez twojej zgody, wpływu czy przyzwolenia.

Jednak zaufana i bezpieczna relacja to nie wszystko, dalej terapeuta będzie uważnie badał świat twoich subiektywnych znaczeń.

Czy wiesz, że kobiety  mówiąc np. „mój mąż mnie nie szanuje” mogą mieć na myśli zupełnie inne doświadczenia? Jedna będzie mówić o przemocy, inna o nie spełnianiu jej oczekiwań, jeszcze inna o tym że jest rozczarowana że mąż nie jest taki jak przed ślubem. Każda nadaje słowu szacunek inne znaczenie i w związku z tym inaczej przeżywa tę sytuację. Dlatego terapeuta stara się rozkodować twój system znaczeń, zrozumieć też jak go doświadczasz – nie tylko po to by lepiej cię zrozumieć, ale przede wszystkim po to byś ty sam zdołał pogłębić kontakt z samym sobą.

Dalej terapeuta będzie starał się także odzwierciedlać twoje emocje – czyli pomóc ci je nazywać a dodatkowo znajdować dla nich kontekst – nazywamy to w terapii uprawomocnianiem uczuć, czyli nadawaniem im praw. Często osoby zaczynające terapię mówią „nie radzę sobie z emocjami” i mają na myśli np. to że ich nie rozumieją, nie kontrolują, wybuchają, a potem się za to wstydzą lub winią. W gabinecie chcemy przerwać to błędne koło zaczynając od tego, żeby nazwać i znaleźć miejsce uczuciom, które dzisiaj może są nie na miejscu, które z perspektywy teraźniejszości wydają się nieadekwatne. Terapeuta pomoże Ci i będzie poszukiwał z tobą historii z przeszłości, która wyjaśnia co się z tobą działo, czemu dany stan nie został ukojony tylko ciągnie się za tobą.

Terapeuta integracyjny nie traci też sprzed oczu celu i problemu, który cię przyprowadził do gabinetu – w końcu to są głębokie źródła twojej motywacji tej negatywnej – żeby pozbyć się problemu, jak i pozytywnej by coś nowego do życia wprowadzić. Jego zadaniem jest zrozumieć przyczyny tego problemu, a także jego źródło. Stoi za tym pewien sposób myślenia o człowieku – jeśli u zarania jego życia wszystkie jego potrzeby były optymalnie zaspokajane – (takie jak potrzeba bezpieczeństwa, miłości, wolności, granic, ekspresji czy zabawy) ma on duże szanse stać się zdrowym i szczęśliwym dorosłym, czyli kimś kto przede wszystkim stał się tym kim, jest – czyli odkrył swój unikatowy potencjał, zestaw cech który chce rozwijać i który akceptuje i lubi. Kimś kto ma w swoim wnętrzu więcej adwokata niż prokuratora, czyli potrafi stanąć w swojej obronie, gdy trzeba. Kimś kto zdołał pogodzić i dogadać swoją stronę czującą i myślącą, swoje wewnętrzne dziecko i wewnętrznego rodzica, swoją energię żeńską i męską – i wypracować pewien złoty środek, który często nazywamy zdrowym dorosłym czyli tą instancją w nas, która podejmuje decyzje, panuje, zarządza…

Jednak niewielka część z nas miała to szczęście wychować się w kochającym domu, spełniającym potrzeby dzieci, wolnym od konfliktów, uzależnień, przemocy, traum. Spodziewam się, że jeśli trafiłeś na ten kanał, a jest on dedykowany osobom DDA/DDD – to twój życiowy start był bardzo trudny. Często najwrażliwszy czas w twoim życiu został obarczony wieloma okrutnymi wydarzeniami, wielokrotnie traumatycznymi, wiec twoja droga do zdrowej dorosłości jest znacznie bardziej kręta kreatywna i pełna wyzwań. Twoje wewnętrzne dziecko jest często skrzywdzone i poranione, dodatkowo niezdyscyplinowane, nie nauczone granic czy poczucia hierarchii, za to twój wewnętrzny rodzic potrafi być okrutny w swojej krytyce, stawiać przed tobą niemożliwe do spełnienia zadania. Za to twój dorosły jakby nie istniał tylko ciągle chował się przed życiem, odkładał je na później i unikał odpowiedzialności. Więc czujesz się często bardzo skrajnie albo jak zagubione dziecko które nie panuje nad swoim życiem, albo ktoś kto chce mieć wszystko pod kontrolą, nie znosi sprzeciwu i nie akceptuje człowieczeństwa.

W dzieciństwie, aby poradzić sobie ze zranieniami musimy nałożyć na siebie różne maski, które w terapii integracyjnej nazywamy schematami czyli utartymi sposobami myślenia, czucia i zachowania. Przykładowo – dziecko które bało się matki, która wpadała w szał po wywiadówce z lęku zaczynało coraz bardziej wycofywać się z życia, nauki i aktywności, zaczęło myśleć o sobie, że jest gorsze i tym samym dawać sobie coraz mniej okazji do ćwiczeń. Potem na różnych etapach życia, kiedy czuje się od kogoś zależne, poddawane ocenom reaguje podobnie wycofaniem, odbieraniem sobie praw, nadziei i szans.

W terapii chcemy zrozumieć te schematy i zobaczyć w jaki sposób powodują one aktualnie problemy w twoim życiu – innymi słowy jak to się dzieje, że popadasz w podobne tarapaty i ciągle magicznie odtwarzasz swój dziecięcy świat pełen dramatów w swoim dorosłym życiu.

W tym miejscu zacytuję znaną psychoterapeutkę Nancy McWilliams:

Życie jest niesprawiedliwe – ci, którzy cierpią najwięcej w dzieciństwie, na ogół cierpią najwięcej jako dorośli i to w okolicznościach zadziwiająco przypominających scenariusze z dzieciństwa. Co więcej, obserwując sytuacje z życia dorosłego, można dojść do wniosku, że to cierpiący sam je wywołuje.

W terapii chcemy też dotknąć bólu, który kryją twoje schematy, one powstały by cię chronić, to była mądrość twojego ciała i psychiki. Natomiast ból został nieprzeżyty, zablokowany na różne sposoby a także zapisany w formie bardzo często okrutnej narracji typu „nie poradziłem sobie”, „gdybym się bardziej starała, mama by się nie uzależniła”, „to moja wina, że rodzice się rozwiedli” itp.

Nasza wspólna wędrówka ma pomóc ci w przyjęciu tej rany, przyjęciu wewnętrznego dziecka, utuleniu go, zrozumieniu i próbach zmiany jego myślenia.

Dalej kiedy jesteś już po stronie swojego dziecka, a twój zdrowy dorosły jest silniejszy przychodzi czas na symboliczne rozliczenie się z przeszłością i tymi którzy byli wówczas twoimi bogami – czyli opiekunowie, matka ojciec, Zapraszam Cię do pracy, w której zaczynasz dyskutować z tym co ci się przydarzyło widzisz, ze miałeś rolę w jakimś nieciekawym filmie może dramacie może thrillerze i to rolę trzecioplanową, wiesz już że tego nie chcesz…

W tym momencie terapeuta pomaga ci przejść przez wszystkie kręgi emocjonalne w trakcie kontaktowania się ze swoją krzywdą – są to lęk, cierpienie, gniew, smutek aż po akceptację a finalnie być może wybaczenie.

Dodatkowo terapeuta pokazuje ci na każdym etapie gdzie utykasz, na co cały czas liczysz, jakie iluzje na swój temat podtrzymujesz, o co walczysz czego już nie można odzyskać…

Istnieje też wiele potencjalnych pułapek, w które terapeuta może wpaść w kontakcie z tobą, ale od tego ma superwizję, by jeszcze trzecia osoba spojrzała na ten proces z dystansu i pomogła przejść przez wąskie gardła. Oto najbardziej popularne z nich:

– nieodpowiedzialność – bywa tak, że terapeucie zależy bardziej na twojej zmianie niż tobie. On często ma łatwość widzenia w tobie potencjału, możliwości i kilku kroków naprzód. Jednak z Twojej perspektywy często wygląda to inaczej. Masz prawo do swojego tempa, do swoich ścieżek nawet tych bardziej krętych i terapeuta nie może cię nigdzie popchnąć nawet, gdy czasem ma wiarę w ciebie za was dwoje.

– walka ze schematami – czasami terapeuta wchodzi w walkę z twoimi schematami i zaczyna być jakby po drugiej stronie barykady, co ciebie często tylko doprowadza do okopywania się na swojej pozycji i odmrażania sobie uszu na złość terapeucie 😉. W takich momentach powracamy do przymierza terapeutycznego i przypominamy sobie o co razem się tu staramy, abyś nie czuł, że terapeuta chce ci coś odebrać.

– podążanie za Twoją ucieczką – jednym z bardziej popularnych strategii radzenia sobie jest unikanie, uciekanie od bolesnych tematów. Terapeuta nie raz tak bardzo będzie z tobą empatyzował, że podąży za tobą w twojej ucieczce, przez co razem znajdziemy się w miejscu, które ci nie służy albo nie pomaga wystarczająco. Nasza przestrzeń jest po to, by w takich momentach się zatrzymać zobaczyć co się miedzy nami stało i przypomnieć sobie dlaczego chcesz przestać uciekać.

– wejście w stary taniec – często pacjenci potrafią zaprosić terapeutę do znanego im relacyjnego tańca, prowokować do zachowań których nie lubią ale które znają. To może być np. taniec pt. „i tak mi nie pomożesz” albo „nigdy ci nie dogodzę, zawsze będziesz ze mnie niezadowolony” albo „wybaw mnie, ja jestem ofiarą, więc zrób to za mnie”. Nieraz zdarzy nam się zatańczyć ten taniec czy zagrać w tę grę, ale ponownie – nasza relacja, o ile jest dobra, udźwignie wejście czasem taką pułapkę, po czym będziemy mogli na nią spojrzeć z metapoziomu i o niej pomyśleć.

– unikanie rozwojowych tarć – czasem zdarza się, że zarówno pacjent jak i terapeuta mają iluzyjne przekonanie, że po tym co pacjent wycierpiał teraz należy mu oszczędzić wszelkiego innego bólu i ma wychodzić z sesji w lepszym stanie niż przyszedł – jak głosi popularne hasełko. Jednak jest to duża pułapka, w którą mnie też zdarza się wpadać. Niestety nikt nie oszczędzi kolejnych życiowych tarć, również relacyjnych między nami. Mało tego, potrzebujemy się na nie narazić i je przeżyć aby nasza relacja stała się prawdziwa i pogłębiona. Nie musi być tylko miło. Ważne żeby było prawdziwie.

To tyle na dzisiaj i z tym odcinkiem kończę moją mini serię Wokół Psychoterapii. Daj mi znać w komentarzu co bierzesz sobie z niej dla siebie 😊

A jeśli jesteś kobietą z biografią DDA/DDD – zapraszam cię na moją bezpłatną grupę rozwojową na fb – ODZYSKAĆ SIEBIE wsparcie dla kobiet DDA/DDD. Możesz obejrzeć też moje webinary na YT, na pewno znajdziesz coś dla siebie.

Śledź mnie na facebooku – jestem w trakcie przygotowania kursu online o radzeniu sobie z nadmiarowym poczuciem winy i wstydu – jeśli to Twój problem – pozostańmy w kontakcie

Dziś dziękuję za uwagę i Pozdrawiam serdecznie.