Witaj, z tej strony Julia Kawalec psycholog i psychoterapeutka integracyjna, kontynuując cykl Wokół Psychoterapii w tym materiale chcę Ci opowiedzieć na czym polega psychoterapia w podejściu integracyjnym, jakie są jej założenia, filozofia, przebieg, cele oraz w jaki sposób ja sama o niej myślę.
Mówiąc najogólniej psychoterapia to zaproszenie drugiego człowieka – terapeuty – do towarzyszenia ci w procesie twojej zmiany. Zwróć uwagę na trzy słowa – towarzyszenie, proces i zmiana. Towarzyszenie to odpowiedzialność i zadanie terapeuty, Proces – to nasze wspólne zadanie i Zmiana – to Twoja część. Terapeuta to osoba przygotowana do tego, by umiejętnie być obok drugiego człowieka, tak by swoim sposobem bycia ułatwiać ci zmianę.
Kiedyś na superwizji grupowej mieliśmy stworzyć swoją metaforę psychoterapii czyli porównać ją do czegoś z czym intuicyjnie nam się ona kojarzy. Moja metafora brzmiała – psychoterapia jest jak operacja, którą chirurg (terapeuta) wykonuje pod narkozą, nie może się pomylić, bo inaczej zrobi krzywdę pacjentowi. Wszyscy popatrzyli na mnie z przerażeniem w oczach. Feedback był taki, że w mojej głowie przejmuję całkowitą odpowiedzialność za psychoterapię, to ja wykonuję operację, a pacjent śpi sobie w najlepsze pod narkozą, a potem spodziewa się jak najlepszych efektów. Podczas gdy inni mieli metafory ogrodu, ogrodnika który przycina suche gałęzie, ja czułam ten proces jak operację na otwartej ranie. Długo nad tym myślałam i dojrzałam do tego, by zmienić moją metaforę. Co prawda nie na skrajną jak ten ogrodnik, ale na porównanie do przewodnika górskiego. W psychoterapii idziemy razem różnymi ścieżkami, ale ja nie mogę przejść za nikogo tej drogi, nie mogę też wziąć go na plecy, bo daleko nie ujdziemy. Nie mogę go ciągnąć bo co to za przyjemność czy pożytek. Mogę być natomiast obok, znam się na kilku dobrych trasach, służę po drodze wsparciem, otuchą, dobrą mapą. Wiem gdzie są ładne widoki, wiem też gdzie są ślepe zaułki (przynajmniej niektóre). Pomagam wejść na szczyt, a potem też z niego łagodnie zejść. Natomiast osoba z którą idę zawsze może zawrócić, zejść z tej ścieżki, zrezygnować, pójść też swoją drogą – nie jest pod narkozą i nie śpi. W trakcie tej drogi często okazuje się, że osoba z którą wędruję ma w plecaku mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, które obciążają jej drogę, dużo kamieni, śmieci, staroci – czasami musimy przystanąć i zastanowić się czy chce to dalej dźwigać.
Dzisiaj bardziej w taki sposób myślę o procesie terapeutycznym. Dodałam do mojego wyobrażenia o odpowiedzialności terapeuty (z którego nie rezygnuję) – więcej wolności po stronie Pacjenta. Przyświeca mi także kilka założeń z podejścia humanistycznego – np. ta że człowiek ma w sobie mnóstwo sił samoaktualizacyjnych, które sprawiają że chce próbować od nowa, że daje sobie kolejne szanse, że bywa jak „wańka wstańka”, która powróci do pionu. Lubię też myśleć o moich Pacjentach, z których znaczna większość to osoby DDA/DDD – metaforą kintsugi – jest to japońska sztuka łączenia rozbitych naczyń złotem, dzięki czemu stają się one jeszcze piękniejsze, bardziej unikatowe.
Osoby z trudną przeszłością są jak te rozbite naczynia, coś w nich pękło, siła uderzenia była tak mocna, że naczynie nie wytrzymało w całości, coś od czegoś musiało się odłączyć, czasem zagubić, czasem trochę przetrzeć i zniszczyć. Jednak w procesie łączenia tych kawałków okazuje się, że nawet jeśli kilka odłamków jest nie do odzyskania, a naczynie nie będzie miało identycznego kształtu, to że za pomocą specjalnej substancji można skleić to co zostało i utworzyć w sumie podobny kształt z tego samego tworzywa, jednak już w innym wydaniu.
Tak myślę o terapii – osoba, która ją rozpoczyna często jest bardzo rozbita wewnętrznie, rozsypana, czuje się jakby nie była sobą lub w ogóle nie wie kim jest. Tak jakby zbierała swoje pobite kawałki i jeszcze nie miała pojęcia jak je skleić.
Terapia ma za zadanie pokazać Tobie, że w pewnym sensie nigdy nie przestałeś być sobą, że twoja substancja jest niezmienna, a na styku twojego rozbicia – jest twoja szansa na twoje uzdrowienie. Twoje blizny a pod nimi rany pokazują bardzo wiele o tobie, o tym jak sobie z tym poradziłeś, ile siły w to włożyłeś, co musiałeś poświęcić… Terapia ma pomoc Ci odnaleźć te pobite cząstki i skleić je złotem – a złoto to dobra relacja, relacja pełna prawdy i miłości, takiej między nami, ale takiej też którą masz w sobie, a do której terapeuta pomoże ci dotrzeć…
Terapia jest też jak ściąganie skorupy, do której się schowałeś i która była potrzebna, pod którą jest ta rozsypka i rozbicie.
Nie mając pomysłu jak zlepić to naczynie wybierasz skorupę, aby nikt nie zobaczył co się dzieje pod spodem.
Terapeuta pomoże Ci zrozumieć jakie są funkcje tej skorupy, co pod nią chowasz, kiedy ona musiała się pojawić, jaki ból przykryć, a docelowo pomóc Ci ją zmodyfikować, również zlepić ją złotem i ustawić na właściwe miejsce by naczynie było kompletne, funkcjonalne i nieidealnie przepiękne.
Lubię i chcę myśleć o człowieku nie tylko jak o kupce rozsypanych cząstek ale też o tym, że ma on potencjał i zasoby, by się naprawiać, integrować, wracać do siebie i do swojej prawdy.
Jak to dokładnie wygląda…
W podejściu, w którym pracuję na początku rozpoznaję problemy, które są wierzchołkiem góry lodowej, które są jak ból głowy, który zwiastuje, że coś złego dzieje się z organizmem, ale czego na pierwszy rzut oka nie widać. Np. jest to stałe nadmiarowe poczucie winy, które nie pozwala człowiekowi się „wyprostować” mentalnie a nawet fizycznie, ogranicza jego możliwości plany i nadzieje, odbiera naturalne prawa. Wspólnie eksplorujemy skąd ono pochodzi, jakie wspomnienia dają mu moc, jakie relacje były podwaliną dla takiego obecnego przeżywania teraźniejszości. Centralnym pojęciem w moim podejściu jest słowo – schemat, czyli zbiór sztywnych tendencji emocjonalnych, poznawczych i behawioralnych, który powstał dawno temu w dobrej intencji – by przykryć ból i zarządzić nim tak, by przetrwać. Chcemy wspólnie zrozumieć istotę tego schematu oraz bólu, który kryje. Często posługuję się metaforą wewnętrznego dziecka – to ono chowa ból i zostało przykryte schematami – można też powiedzieć maskami, by więcej nie poczuć się w takiej rozsypce jak kiedyś. Terapia bardzo szanuje i delikatnie obchodzi się ze skorupką schematu – nie chodzi o to by ją siłą zerwać i szybko dostać się do rany – to tak jakby rozdrapać ranę , oderwać strupa – w ten sposób powrócimy za chwilę do identycznej sytuacji. Chcemy dobrze zrozumieć a wręcz podziękować schematom, że się w porę pojawiły, że uratowały życie psychiczne przed rozpadem, że chroniły i broniły jak mogły, a jednocześnie uświadomić sobie że dzisiaj, kiedy już nie jesteśmy dziećmi ograniczają nasze życie, każą przeżywać nam świat w jego miniaturze i często z perspektywy traumatycznej przeszłości nie pozwalając dostrzegać nowych możliwości, otwartych drzwi, wyciągniętych rąk.
Chcemy powolutku dotknąć tego wewnętrznego dziecka, zobaczyć je zrozumieć czasem pocieszyć czasem ukoić, czasem po prostu przeżyć wszystko czego wtedy nie mogło w pełni doświadczyć, bo było to zbyt niebezpieczne. Zaczyna się transformacja! Wyobraź sobie jak inaczej Twoje życie mogłoby się potoczyć, gdybyś w dzieciństwie mógł doświadczać całej swojej emocjonalności w obecności kogoś kto jest ci życzliwy i bardzo zainteresowany twoim rozwojem i szczęściem. To właśnie dzieje się symbolicznie w gabinecie terapeuty. Oczywiście nigdy już nie będziesz dzieckiem i tamta chwila nigdy się nie powtórzy, wiele strat należy odżałować i odreagować , a mimo wszystko to i aż to ma leczącą moc. Taka transformacja wewnętrzna to nie tylko dodanie temu dziecku zasobów, pokazanie mu nowej perspektywy czy symboliczne wyciągnięcie z okrutnych okoliczności. To też uświadomienie sobie jakimi iluzjami wciąż żyjemy, na co nieustannie liczymy czego już nigdy nie otrzymamy np. bezwarunkowej miłości rodzica, czego już nie odzyskamy np. utraconego raju dzieciństwa i jego przywilejów. To zobaczenie przejawów dziecięcych pragnień w dorosłym życiu i prób walk o to co już niemożliwe i być może odpuszczenie, uznanie strat, uznanie ograniczeń i braku kontroli.
To droga pełna wyzwań, dlatego tak ważna w terapii jest nasza relacja. Relacja dwójki nieidealnych ludzi, w której mimo to może zaistnieć coś wyjątkowego, coś pełnego zaufania, coś co niektórzy terapeuci nazywają korektywnym doświadczeniem rodzicielskim. To znaczy doświadczeniem, które może się nadpisać nad tym, co kiedyś przeżyłeś – np. gdy płakałeś, twój rodzic pokazywał pełną wzgardy twarz. Gdy odważasz się zapłakać przy terapeucie, widzisz twarz pełną współczucia, przyjęcia i łączności z Tobą. Dzięki temu zdobywasz nową perspektywę o sobie i innych! Ty nie jesteś do odrzucenia i nie do kochania – to tylko niektórzy ludzie cię odrzucili. Nie wszyscy ludzie są pełni pogardy, tylko niektórzy. Są ludzie którzy reagują zupełnie inaczej, istnieje świat inny niż taki jak mój rodzinny dom, istnieję też ja którego da się przyjąć, pokochać i w przejawach wspaniałości i ludzkiej słabości. Nawet jeśli byłem bity nie oznacza to automatycznie, że jestem kimś kogo można bić. Nawet jeśli nie byłem kochany, nie oznacza, że jestem kimś nie do kochania.
Terapeuta często ma wiarę większą od twojej w to, że cierpienie, przed którym uciekałeś, a z którym spotkasz się w gabinecie – nie zabije cię, bo przeżyjesz je teraz inaczej – w dobrej relacji. Dodatkowo wierzy, że cierpienie jest częścią życia, nie da się go wymazać, ale to często dzięki niemu odkrywamy siebie na nowo, przekraczamy swoje kolejne granice, dowiadujemy się czegoś nowego o naturze ludzkiego losu…
Po najgłębszej pracy wewnętrznej, powracamy znów do teraźniejszości – aby teraz spojrzeć na nią inaczej i zacząć budować swój nowy psychologiczny wewnętrzny dom, już nieoparty o stare skorupy, ale o Twoje wartości czyli to, co dla ciebie ważne, o Twoją autentyczność i wyjątkowość, o Twoją wewnętrzną prawdę i powołanie. Kształtujemy umiejętności służące temu, by nie zawracać na stare drogi, aby przecierać nowe ścieżki.
Daj mi znać w komentarzu co myślisz o takiej drodze, o takim myśleniu, o naszym spotkaniu terapeutycznym, jestem ciekawa Twoich refleksji.
Teraz chcę Ci jeszcze opowiedzieć co najogólniej jest celem takich głębokich spotkań, co ja jako terapeuta mam w głowie i na co mogę mieć wraz z Tobą nadzieję.
Oto nasze wspólne cele:
– głębokie zrozumienie siebie – to jest fundament jaki powinien się wydarzyć, wybudować w ramach naszej relacji. Z tego weźmie początek każda zmiana. Przestrzeń terapeutyczna jest wolna od ocen, etykiet i prostych sądów. My chcemy wspólnie zrozumieć dlaczego tak a nie inaczej się zachowujesz, przeżywasz i myślisz. Zrozumieć początki Twojego życia, Twoje pierwsze kształty relacji, najważniejsze reakcje z jakimi się spotkałeś stawiając swoje pierwsze kroki na świecie – i jak to na Ciebie wpływało, jakie wyciągnąłeś wnioski, jaki zapis utworzył się w twojej psychice. Chcemy zrozumieć na ile Twój świat z dziecięcych lat pozwalał tobie na bycie sobą, na twoje osobiste poszukiwania, a na ile bardzo szybko musiałeś włożyć obronne maski i zacząć naruszać swoją naturę, by raczej posłużyć w czymś swojej rodzinie. Chcemy zrozumieć te maski-skorupki i powiedzieć, że one też są częścią ciebie! Częścią zmęczoną, zniekształconą, wysłużoną, ale jednak twoją, którą w ramach terapii możesz przemienić w coś, co służy tobie.
– odzyskanie siebie, odkrycie kim naprawdę jestem i wspieranie tej prawdy a nie masek – mamy nadzieję na odkrywanie stopniowo Twojej prawdy i natury. Nie chodzi tu o odszukanie czegoś, o czym nie masz pojęcia. Twoja natura (a przez to rozumiem twój temperament, cielesność, emocjonalność, marzenia, intuicje, powołanie) jest zawsze przy tobie, nie budujemy jej od zera. Chcemy ją odsłonić i zacząć w nią inwestować – czyli rozwijać ją, a nie bardziej polerować maski – czyli odtwarzanie twoich starych utartych ścieżek
– bolesne dorastanie – porzucanie dziecięcych pragnień i iluzji. Utraciwszy swoje dzieciństwo ze względu na dysfunkcję rodziny, możesz cały czas marzyć o idealnym domu, o bezwarunkowej miłości, o uzyskaniu od rodziców tego czego kiedyś nie mogli ci dać jak opieka, wsparcie, korekta, prowadzenie. Szukasz tego w swoim dorosłym świecie, chodzisz jak głodne dziecko w poszukiwaniu mamy, która zrekompensuje ci to, co stracone. Jak bardzo rozczarowujesz się ciągle, że nikt tego już dla ciebie nie ma, że stale doświadczasz podobnych zawodów. Terapia ma szansę ci uświadomić gdzie utykasz, jaką pętlę magicznie odtwarzasz, jakie błędne koła kręcisz. W spotkaniu terapeutycznym zrozumiesz i odżałujesz, że pewne rzeczy zostały bezpowrotnie i niesprawiedliwie utracone. Możliwe że wjedziesz na ścieżkę godzenia się z tym czego nie dostałeś, porzucenia tych pragnień i zastąpienie ich realizowaniem dorosłych potrzeb, na które jest wiele szans w dorosłym życiu.
– stawanie się dla siebie jak ten korektywny rodzic, jak najlepszy przyjaciel – często zanim poweźmiesz pracę nad sobą masz do siebie negatywny stosunek – traktujesz się jak złe dziecko, jak swojego najgorszego pracownika, służącego, ofiarę. Terapia ma nadzieję uczyć cię traktowania siebie wyjątkowo podmiotowo, w pełni godności. Patrzenia na siebie jak na cud, na zranione istnienie, za które masz pełną odpowiedzialność, tak jakby mieszkał w tobie drugi człowiek, którym możesz się czule i po przyjacielsku zajmować, który robi co może aby żyć dobrze.
– poszerzenie wachlarza reakcji zachowań, by budować pełniejsze relacje – oprócz pogłębiania relacji z samym sobą terapia ma nadzieje i ambicje by udrażniać twoje relacje z bliskimi osobami. Pokazuje ci Twoje znane i utarte pętle zachowań i chce poszerzyć twoje spektrum reakcji. Lubię w terapii mówić – nie chcemy ci nic odebrać, chcemy ci cos dodać – abyś miał więcej wyboru. Na ogół ludzie reagują na to pozytywnie. Każdy jest przyzwyczajony wręcz przywiązany do swoich reakcji, ale nie pogardzi przyjęciem czegoś nowego tak, by czuć większą wolność, a nie przymus w reagowaniu.
– zmienić narrację o sobie na bliższą prawdy, ale też bardziej optymistyczną i dającą nadzieję – to jeden z moich ulubionych celów terapii. Wyobraź sobie co by było gdybyś przestał myśleć o sobie jako ofierze swojego losu, a zaczął spostrzegać siebie jak bohatera, który przeszedł od zarania swoich dziejów wiele bitew, na które nie był przygotowany a jednak je przetrwał? Przyjął mnóstwo ciosów a jednak go to nie zabiło i cudem zachował swoją wrażliwość? Co by było gdybyś przestał myśleć, że jesteś niedołężny niewłaściwy od zawsze niekochany, a w zamian za kogoś kto był niezrozumiany, ale nie nie do zrozumienia, który był wyzwaniem dla swoich bliskich, z którym sobie nie poradzili? Jeśli nie myślałbyś, że pochodzisz z patologicznej rodziny więc to o tobie świadczy, a że jesteś kimś kto przerywa traumatyczny łańcuch pokoleniowy i chce zatrzymać i zneutralizować traumę na swoim pokoleniu? Gdybyś nie myślał „jestem rozbitym naczyniem do wyrzucenia, liczą się tylko ci który byli na tyle silni i się nigdy nie rozpadli” , lecz kimś kto miał w sobie wyjątkowy dar wrażliwości i tkliwości i dlatego nie wytrzymał uderzenia, ale teraz chce uznać to w sobie i używać jako swojej złotej karty… Jak inaczej przeżywałbyś swoją teraźniejszość myśląc o sobie w ten sposób? Sprawdź nawet teraz uczucia, które się w tobie budzą.
– zbudować bezpieczniejszą wizję świata i innych ludzi – mamy trochę lat do przeżycia na tej ziemi, trudno jest tu żyć, gdy okulary jakie nosimy przedstawiają świat i ludzi pełnych grozy niebezpieczeństw. Chcemy budować razem inny ogląd rzeczywistości. Znajdować wspólnie dowody na to, że ten świat ma też do zaoferowania dużo dobra i przyczółków bezpieczeństwa i miłości, po to abyś mógł się tu zakorzenić chociaż na trochę, a potem zacząć rosnąć, pączkować, wydawać owoce.
To tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że przybliżyłam Ci jak wygląda psychoterapia i czego możesz się w takiej pracy spodziewać. Jeżeli czujesz się zachęcony i zainspirowany – daj mi znać w komentarzu – dodatkowo jeśli jesteś kobietą identyfikującą się z syndromem DDA/DDD zapraszam Cię do mojej bezpłatnej grupy na facebooku – ODZYSKAĆ SIEBIE – https://www.facebook.com/groups/254276876119578, na której co poniedziałek odpowiadam na pytania społeczności i staram się udrażniać ścieżki ku odzyskiwaniu siebie i stawaniu się swoim najlepszym przyjacielem. Jestem też w trakcie budowania kursu online o tym jak radzić sobie z nadmiarowym poczuciem win i wstydu – obserwuj mnie na fb tam więcej informacji 🙂